Lwów

  • Orlęta lwowskie


    Orlęta Lwowskie w poezji: Słońskiego, Makuszyńskiego, Oppmana, Karyłowskiego i Fischerowej.

  • Przyśniła się dzieciom Polska

    Przyśniła się dzieciom Polska
    czekana przez tyle lat,
    do której modlił się ojciec,
    za którą umierał dziad.

    Przyśniła się dzieciom Polska,
    w purpurze żołnierskiej krwi,
    szła z pola bitym gościńcem,
    szłą i pukała do drzwi.

    Wybiegły dzieci z komory,
    przypadły Polsce do nóg
    i patrzą - w mrokach przyziemnych
    posępny czai się wróg.

    Dobywa ostre żelazo
    zbójecką podnosi dłoń ...
    Więc obudziły się dzieci
    i pochwyciły za broń

    Podniosły w groźny wir bitwy
    zwycięski parol swych snów
    i osłoniły przed wrogiem
    własnymi piersiami Lwów.

    Edward Słoński

     
    Odznaka Orląt

  • Orlątko

    O mamo, otrzyj oczy,
    Z uśmiechem do mnie mów -
    Ta krew, co z piersi broczy,
    Ta krew - to za nasz Lwów!
    Ja biłem się tak samo
    Jak starsi - mamo, chwal! ...
    Tylko mi ciebie, mamo,
    Tylko mi Polski żal! ...

    Z prawdziwym karabinem
    U pierwszych stałem czat ...
    O, nie płacz nad swym synem,
    Że za Ojczyznę padł! ...

    Z krwawą na kurtce plamą
    Odchodzę dumny w dal ...
    Tylko mi ciebie, mamo,
    Tylko mi Polski żal! ...

    Mamo, czy jesteś ze mną?
    Nie słyszę twoich słów ...
    W oczach mi trochę ciemno ...
    Obroniliśmy Lwów! ...
    Zostaniesz biedna samą ...
    Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!
    Tylko mi ciebie, mamo,
    Tylko mi Polski żal! ...

    Artur Oppman

     
    Krzyż za Obronę Lwowa

  • Obrońcom Lwowa

    Co was powiodło chłopcy małe
    Z gołymi dłońmi na armaty,
    Na las bagnetów, w śmierć i chwałę?
    Czy wam się przyśnił sen skrzydlaty,
    Sen o Kordeckim - Częstochowie,
    Najświętszy z chwały snów,
    Żeście w bój poszli jak orłowie
    W kresowy bój - za Lwów?!

    Zniszczone dwory - wsie w pożarze.
    Łzy dziewic, sierot, wdów ...
    I wyście poszli - przednie straże
    Na bój za polski Lwów!
    [...]
    O, czyn wasz cudną się legendą
    W snach będzie jasnych snuł dziennie.
    Bardowie o nim śpiewać będą,
    Plon jego bujny nie zaginie.

    Tadeusz Karyłowski

     
    Order Virtuti Militari

  • Ballada o Jurku Bitschanie

    Mamo najdroższa, bądź zdrowa.
    Do braci idę w bój!
    Twoje uczyły mnie słowa,
    Nauczył przykład twój.

    Pisząc to Jurek drżał cały.
    Już w mieście walczy wróg,
    Huczą armaty, grzmią strzały,
    Lecz Jurek nie zna trwóg!

    Wymknął się z domu, mknął śmiało,
    Gdzie bratni szereg stał,
    Chwycił karabin w dłoń małą,
    Wymierzył celny strzał.

    Toczy się walka zacięta,
    Obfity śmierci plon.
    Biją się polskie Orlęta
    Ze wszystkich Lwowa stron.

    Bije się Jurek w szeregu,
    Cmentarnych broni wzgórz,
    Krew się czerwieni na śniegu
    Ach! Cóż tam krew! Ach! Cóż?!

    Jurek za chwilę upada,
    Lecz wnet podnosi się,
    Pędzi gdzie wrogów gromada,
    Do swoich znów się rwie.

    Rwie się, lecz pada na nowo ...
    " Ach mamo nie płacz! Nie! ...
    Niebios Przeczysta Królowo!
    Ty dalej prowadź mnie!"

    Żywi walczyli do rana,
    Do złotych słońca zórz.
    Ale- bez Jurka Bitschana,
    Bo Jurek nie żył już.

    Anna Fischerowna

     
    Cmentarz Orląt Lwowskich

  • O cmentarzu Obrońców Lwowa

    Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi,
    bysię uczyć miłości do Ojczyzny.
    Powinni tu przychodzić ludzie małej wiary,
    aby się napełnić wiarą niezłomna,
    ludzie miałkiego ducha, aby się nadyszyć bohaterstwa.
    A że tu leżą uczniowie w mundurach,
    przeto ten cmentarz jest jak szkoła,
    najdziwniejsza szkoła,
    w której dzieci jasnowłose i błekitnookie nauczają siwych o tym,
    że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie.

    Kornel Makuszyński

     
    Cmentarz Obrońców Lwowa

  • O Niezapomnianym Lwowie

    Wielki Wszechmocny I Milosierny Boze!
    Ja, com wszystkie juz chyba
    Nedzy poznala zywota,
    Ja wieczna sierota,
    Ja matka osierocona
    Na zycie skazana bezdomne, tulacze
    Ja za Toba krwawymi lzami placze.
    Snisz mi sie Lwowie nocami,
    Na jawie Cie widze dzien w dzien.
    Jak umarlymi Twymi ulicami
    Snuje sie sama martwica
    I zalobny cien.
    Choralem pozarnych dymow
    I krwi bratniej oparem,
    Skarzysz sie opuszczony,
    Zawsze wierny, meczenski
    A jednak zdradzony.
    Sprzedali Cie Lwowie Aljanci!
    Sprzedali, ale za jakie srebrniki?
    " Semper vi delis " Cie zwali,
    A winni zwac "Meczennikiem"!
    Krzyzem Tys byl odznaczony
    " Virtuti Militari ", a oto dzis
    Pozbawiony bezprawnie miana zolnierza.
    Aljanci! Wasze przemierza,
    Wasze akty i pakty, nam nie
    Wychodza " al-pari ".
    I coz wzamian za Ciebie nam dali?
    Za orlat mogily sieroce?
    Slyszycie? Skrzydlatych orlat huf
    U niebios bram na sad was wzywa
    Skrzydlami krwawymi lopoce.
    Widzicie? W gwiazd wiencu
    " Korony Polskiej Krolowa ",
    Poszla na tulaczke.
    Poszla Niepokalana i czysta Panna,
    I poszly jej dzieci tulacze.
    Widzicie? Jak na Mariackim placu,
    Sierota fontanna srebrnymi lzami placze?
    Aljanci! jakiez czola wasze?
    Pod nogi z pogarda rzucil wam
    Miecz blyskawice, Sobieski - rycerz krol.
    Ze wzgarda sie od was odwraca
    Zwycieski wodz, marszalek Fosch.
    Oskarzam! Na Bozy wzywamy was sad!
    Choc zywych stad wygnali,
    Umarli nie pojda stad.
    Mickiewicz strzaskal kolumne,
    Jablonowski okryl sie kirem,
    A hrabia Pan Aleksander,
    Pisze z Ujejskim krwawa satyre.
    Snisz mi sie Lwowie nocami,
    Na jawie Cie widze dzien w dzien.
    Zawsze wierny, tak Cie nazwali,
    Ty sam zawsze meczenskim sie mien.
    Tesknie za Toba, jak piskle slabe,
    Przemoca z gniazda wygnane.
    Tesknie I wrocic chce!
    I na tej ziemi rodzinnej, na wieczny sen
    Zlozyc chce - strudzone cialo swe.
    W szumie drzew Twoich chce niech sie poi
    Pokojem , dusza zlamana.
    Bom w Tobie miasto ukochane.
    Ja, dziecko Twoje na smierc zakochane.
    Dzis, noca znow przyszedl Orlik moj,
    Syn jedyny. Oczy lzami mu sie zloca
    Piers rana sie krwawi
    Przyszedl i pyta mie znow,
    Kiedy nareszcie spoczynek
    Znajdzie na swej rodzinnej ziemi?
    I pyta o Lwow - o kochanie,
    Bo on za cala Polske walczyl
    I dal zycie mlode za Lwow tez Panie.
    I coz ja Ci jedyny o miescie rodzinnym powiem?
    Coz ja wiedziec moge o Lwowie?
    Czy sie jeszcze miedza zieleni
    Dach na Boimow kaplicy?
    Czy pekly serca dzwonow
    Na katedralnej wiezycy?
    Czy wy stoicie jeszcze
    Wy biale Lwy przed ratuszem?
    Czy glupia Mincia sprzedaje
    Gazety na ulicy?
    I kto tez dzis kroluje
    W krolewskiej kamienicy?
    Komu szemrza fontanny na
    Rynku kwadratowym?
    Jakie tetni tam zycie w tym Lviv'ie nowym?
    Snisz mi sie, widze Cie,
    Twych oprawcow widze wiezyce,
    Slysze Twe dzwony
    Ja zalobnica za synem, po Twej stracie
    Raz wtory najciezsza okryta zaloba,
    Skarge przed Pana zanosze.
    Na sad prosze. Ja razem
    Z orletami " veto " zakladam.
    Protestem krwi naszej,
    Apeluje o odwolanie wyroku zaocznego.
    Glosze I wnosze oskarzenie:
    O zbrodnie stanu, o zbrodnie glowna
    O obraze majestatu "Nieznanego Zolnierza"
    O bezprawna degradacje repatriacji.
    Przed instancje jedyna
    Przed Ciebie Wielki, Wszechmogacy i Milosierny Boze
    Akt oskarzenia meczenskich
    Serc polskich zanosze!!!!!!!


    Nadeslal: Piotr Potycki Des Moines,Iowa.
    Autor Nieznany

     
    Kościół oo Dominikanów i Cerkiew Wołowska